Marcin Wiatrak i Wojciech Gędaj po meczu Polonia - Potworów

Po meczu obaj trenerzy byli w skrajnych nastrojach. Trener Marcin Wiatrak nie krył smutku po przegranym trzecim meczu z rzędu, a Wojciech Gędaj radości po zapewnionym utrzymaniu.

MK: Jak oceni pan mecz?

Marcin Wiatrak (trener Polonii Iłża): Co tu mówić... Ręce opadają... Może gra nie wygląda tak źle. Do 30 metra gramy piłką, a później... nie wiem co się dzieje, a jeżeli już coś stworzymy, to nie możemy strzelić. Wypadałoby z tych 5-6 sytuacji, które mieliśmy, strzelić co najmniej 2-3 bramki. Oni (KS Potworów - przyp. red.) mieli dwa strzały celne i dwie bramki. Nie mówię, co było później, gdy graliśmy w dziesięciu, bo byliśmy niemal w pełni odkryci. Oni do pewnego momentu mieli skuteczność stuprocentową, a my nie możemy strzelić bramki...

MK: To może być przyczyną tych trzech porażek z rzędu?

Marcin Wiatrak: Ciężko powiedzieć...Nie wiem, może brak zaangażowanie, nie wiem... nie mam pojęcia... Każdy teraz musi uderzyć się w pierś. Zostały dwa mecze. Musimy rozegrać je jak najlepiej. Niestety, doszły nas kontuzje, nie wiemy, co będzie z Chedziorem (Radosławem Chedą - przyp. red.), czekamy na decyzję, miejmy nadzieję, że to nic poważnego. Musimy zacisnąć zęby i zap... przez dwa ostatnie mecze.

---

MK: Jak oceni pan zwycięski mecz?

Wojciech Gędaj (trener KS-u Potworów): Przez pierwsze piętnaście minut Polonia przewyższała nas. Na pewno ich atutem było boisko. Z minuty na minutę wyrównywaliśmy grę. Zdobyta bramka pozwoliła nam wierzyć w zwycięstwo, w dobrą grę, dobry wynik. W drugiej połowie wyglądała tak jak powinna wyglądać. Czekaliśmy na swoją sytuację. Stały fragment, później kontra i udało się. Takie mieliśmy założenie, zrealizowaliśmy to.

MK: Potworów tym zwycięstwem zapewnił sobie praktycznie utrzymanie. Jest radość? 

Wojciech Gędaj: Jest radość! Po to przyjechaliśmy. To był nasz ważny mecz. Bo różnie się dzieje, kartki, mogą być kontuzje, a za tydzień gramy z Zawiszą Sienno. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, udało się nam to i bardzo się cieszymy.